O mnie

Moje zdjęcie
Witam na moim blogu :) Zapraszam do czytania postów z archiwum, ponieważ obecnie blog jest zawieszony w pisaniu aż DO ODWOŁANIA.

poniedziałek, 25 lipca 2011

Golden Bling w komplecie!

Muszę się Wam pochwalić moim małym sukcesem w kolekcji: udało mi się skompletować całą serię My Scene Golden Bling Egipskie Piękności! Bardzo się cieszę, że wytrwałam w postanowieniu i nie kupiłam żadnej innej poza tymi czterema. 
Seria pochodzi z 2008 roku i z tego co naoglądałam się w Internecie, wydano w tej kolekcji tylko Kennedy, Chelsea, Westley i Delancey. Nolee i Nii nigdy nie widziałam.
Myślę, że na tym skończy się moja kolekcja My Scenek. Rozważałam zakup jeszcze pominiętych w tej serii dziewczyn, ale znając siebie, nie mogłabym sobie darować, że mam tylko dwie z jakiejś innej, chciałabym wszystkie, ale tu znów dochodzi kwestia podwójnych Kennedy, Chelsea i tak dalej. Tak to jest, jak się ma taki charakter, że wszystko musi być konkretne, czarne albo białe ;-) Tak więc te cztery panienki, które zaraz pooglądacie, będą jedynymi reprezentantkami lalek MS w moich zbiorach.


Moim niestety brakuje drobiazgów typu biżuteria i diademy, butów dla Chelsea oraz ubranek, które miały na zmianę. Jednak najważniejsze dla mnie jest to, że posiadam lalki, reszta sama z czasem przyjdzie :-)

Sceneria może im nie pasuje, idealnie byłoby na tle piramid, ale do Egiptu w tym tygodniu się jakoś nie wybieram ;-D 
















Do następnego wpisu!

niedziela, 17 lipca 2011

Barbie as Maria in The Sound of Music (1995)

Pogoda dziś nie najlepsza, bardzo wietrzna, ale udało mi się zabrać jedną lalkę na spacer, a była nią moja pierwsza kolekcjonerska Barbie jako Maria z musicalu "Dźwięki muzyki".
Kupiłam ją od doll-princess i z tego miejsca jeszcze raz bardzo jej dziękuję :-) 

"Dźwięki muzyki" to film o miłości Marii do barona von Trappa. Maria początkowo jako przyszła zakonnica, czuje się bardzo nieszczęśliwa. Matka przełożona wysyła ją do barona jako opiekunkę do jego siedmiorga dzieci. Maria, wbrew ich oporom, zaczyna uczyć je śpiewać. Między nią a baronem rodzi się miłość, ale trudności jakie ich spotykają, czynią ją trudną i bolesną.
Główną rolę gra Julie Andrews, więc śmiało mogę stwierdzić, że moja lalka to właśnie ta aktorka ;-)



Mojej Barbie do kompletu brakuje tylko kapelusza i gitary.

Dotychczas nigdy nie widziałam tej lalki u żadnego z kolekcjonerów w Polsce, a na stronach zagranicznych jest jej bardzo mało. Dlaczego? Ma aż tak małą wartość, czy jest mało znana? Dla mnie, tak czy inaczej, jest ona z tą swoją krótką fryzurką, najśliczniejszą "superstarką" z wszystkich, które mam :-)

Poniżej już moja Maria w wersji łąkowej ;-)








Bardzo podoba mi się jej strój. Sukienka wykonana z trzech różnych materiałów: satynowe rękawki i dekolt, lniany gorsecik i żakardowa spódnica w piękne, mieniące się kwiaty. A pod spodem, spójrzcie! Haleczka i bawełniane rajstopki!



Całości dopełniają pantofelki z gumkami imitującymi rzemyki wokół kostek.


To tyle na dziś. 
Żegnam się, do następnego wpisu!



niedziela, 10 lipca 2011

Cutie

W rolach głównych:

Girly
Sporty
Cutie
Summer
Rose
Ken Cutie


Pewnego leniwego wieczoru...

























Koniec!

*Autorka jest świadoma wielu niedociągnięć, które zawierają się w wykonaniu tej historyjki, jednak uprasza się o daleko posuniętą wyrozumiałość, błędy te są spowodowane brakiem doświadczenia w takich przedsięwzięciach i będą systematycznie naprawiane przy następnych pomysłach.

A teraz kilka słów o samym Kenie. 
Kupiłam go, bo jest mi potrzebny do pewnej historyjki, którą na razie noszę w głowie. W zamierzeniu miałam kupić Kena Sporty, podobał mi się bardziej niż Cutie, ale że w dwóch Realach i Leclercu nie było, zadowoliłam się tym.
Ken jest fajnie artykułowany, prawie jak ciałka fashionistek. Prawie, bo jego nadgarstki nie mają aż takiej ruchliwości jak u Barbie, nie jest zginany w klatce piersiowej i co najgorsze, jego nogi nie ruszają się na boki. To ostatnie najbardziej mnie denerwuje, bo znacznie utrudnia nadanie mu określonych poz.
Co do twarzy, cóż, wygląda lalusiowato, ale mogę to przeżyć ;-)
Poniżej Ken nago, podoba mi się rzeźba jego ciała, ma bardzo fajnie zrobione łydki i... tyłek :-D A jego biceps ledwo mieści się w rękawie koszuli!




Niezłe ma japonki, ale nie dajcie się zmylić, nie ma paska między palcami! :-D


O ubranku już się nie będę rozpisywać, powiem jedynie, że wykonane jest z takiego materiału, że boję się je dotykać. Bardzo prawdopodobne, że rozejdzie się w szwie przy gwałtowniejszym ruchu...


To by było na tyle, kto dotarł do tego momentu, zasługuje na medal za przebrnięcie przez tą przytłaczającą ilość zdjęć ;-)

Do następnego razu!

Dodano:
Inspiracją w tworzeniu tej historyjki była egolon. Polecam Wam jej świetne przygody Fashionistek!





Obserwatorzy