Mattel chyba jeszcze nie przewidział wydania zakonnicy w linii I can be..., widziałam w sieci tylko lalki kolekcjonerskie, ja natomiast postanowiłam sobie zrobić własną ;) Pomysł wystylizowania Barbie jako zakonnicy chodził mi po głowie już dosyć dawno, ale do jego wykonania zabrałam się dopiero wczoraj. Wybór lalki nie jest przypadkowy, wybrałam taką, która ma najdelikatniejszy, prawie niewidoczny makijaż. Trudno przecież choćby wyobrazić sobie siostrę zakonną z mejkapem :-D
Mam nadzieję, że nie urażę tym postem czyichś uczuć religijnych, absolutnie nie mam tego w zamiarze.
Szyjąc ten habit, myślałam o siostrze Sabinie, która w podstawówce uczyła mnie religii. Bardzo ciepło Ją wspominam, tą stylizację chciałabym zadedykować Jej, choć wiem, że i tak nigdy się o tym nie dowie.
Zdjęcia niestety nie oddają w pełni uroku stroju, a i ja ze swoim prymitywnym aparatem nie mam zbytniego pola do popisu.
Sznurek w pasie jest zarezerwowany chyba tylko dla zakonników, nie wiem, nie znam się na tym, uznałam jednak, że będzie świetnie dopełniał strój mojej Barbie.
Co myślicie? :-)
Drugą część postu chciałam poświęcić niezidentyfikowanej Basi, którą wygrałam na licytacji wraz z poprzednio prezentowaną wróżką.
Basieńka ta ma śliczną twarz z ciemno-różowymi ustami, niebieskimi oczami i delikatnym różowym cieniem na powiekach. Od nowości zachowały jej się jedynie kolczyki. Włosy ma obcięte bardzo krótko, po przybyciu do mnie wyglądała tak:
Początkowo włosy związałam w kucyk, jednak nie wyglądało to najlepiej, więc Basia trafiła z wałkami do gorącej wody.
Efekt bardzo mnie zadowolił, spójrzcie sami, czy nie lepiej? :)
Przypomina mi teraz trochę Marilyn Monroe z fryzury ;)
Żegnam się już, do następnego razu!